środa, 31 grudnia 2008

Powtórka z rozrywki

Lekcja nie pomogła...
Wróciłam do domu, wypuszczam Dracze i co widze? Mlaska, oblizuje sie, ślini... zaglądam w paszcze i co? ;( kolejny górny kieł ułamany... Nie tak bardzo jak tamten ale jednak... nerw widać...
Tego zęba będziemy próbować uratować... Inaczej Dracze pozostanie bezzębny... ehh ja to sie z nim mam :(
A wczoraj zamówiliśmy pleksi do zabezpieczenia klatki... no cóż... nieszczęscia chodzą parami
Biedny Dracze :(

Panicz Draco strzelił focha...

Draco sie obraził... a dlaczego? No cóż...
W nocy znowu szarpał kraty... a że ja ostatnio jestem strasznie przewrażliwiona na punkcie jego zębów to co chwilę do niego wstawałam. Błąd. Im częściej wstawałam tym bardziej szarpał kraty... Im bardziej szarpał kraty, tym częsciej wstawałam... W końcu za karę wsadziłam go do transporterka, żeby się uspokoił... Po jakiejś godzinie był spokój, a ja korzystając z chwili ciszy po prostu... zasnęłam, a biedny Dracze całą noc przespał w koszyku... Rano, kiedy go wypuściłam wielce obrażony uciekł do klatki i nie wychodzi... albo śpi, albo udaje... no cóż, ma prawo... może to go oduczy walki z kratami...
Poranny przegląd paszczy nie wykazał nowych ubytków... na szczęście...

czwartek, 25 grudnia 2008

Kieł

Wróciliśmy z kontroli po wyrwaniu zęba. Goi się ładnie i szybko, i jak powiedziała pani wet prawie nie widać, gdzie był ten ząb.
A Draculec chyba już zapomniał o cierpieniu bo znowu interesuje się prętami klatki...
Musimy jakoś to przetrzymać do Nowego Roku... potem będziemy myśleć co z tym fantem zrobić... albo nowa klatka, albo modernizacja tej...



Coś tegoroczne święta nie sprzyjają freciakom...
Za wszystkie chore i w jakikolwiek inny sposób poszkodowane freciaki trzymam kciuki i wiążę Draconowi ogonek... Niech czas świąt będzie także czasem nadzieii w walce z nieszczęsiem.

środa, 24 grudnia 2008

Wspomnień czar

Wszyscy mają bloga - MAM I JA ;)


Teraz trochę wspomnień...
Draco trafił do mnie na początku sierpnia - był to mój prezent na 18-stkę, który sobie sprawiłam. O fretce marzyłam od zawsze, dopiero teraz moja rodzicielka się zgodziła... w końcu.
Dracze urodził się na fermie i tam stracił ucho, co wcale nie przeszkadza mu w byciu fretką ;)
Szybko się uczy (kuweta w 2 dni - celność 99,9%), jest kochany, ciekawski, ale też strasznie łobuzuje... jak każda fretka.







Mały Draco








Imię otrzymał po bohaterze powieści JKR i na szczęscie nie odziedziczył po nim charakteru ;)
Te 5 miesięcy pobytu freta u mnie moja kochana mama podsumowała:
"Wydaliśmy na niego więcej pieniędzy niż na kota i psa razem wziętych przez te wszystkie lata". No cóż... nikt nie mówił, że będzie kolorowo ;)








Draco obecnie